poniedziałek, 17 maja 2010

I'm back... with bag:))

Tak, popełniłam moją pierwszą torbę na ramię i jestem z niej bardzo dumna:) szyłam ją z przerwami jakieś dwa tygodnie, z czego dni roboczych miałam chyba z pięć. Ale opłacało się - torba jest pakowna, zmieści wszystkie moje szpargały, które targam do pracy, łącznie z drugim śniadaniem. I mimo tego, iż uszyta jest w formie worka, to doyć łątwo znajduję w niej potrzebną akurat rzecz. Jedna z psiapsiółek już sobie takową podobną zamówiła, ale jak na razie nie mam materiału - ale może niedługo za czymś się rozejrzę.


Torba uszyta jest z dosyć grubego lnu, ale z igłą do jeansu bardzo łądnie się ją szyło.


Z tyłu jest duża kieszeń bez zapięcia - nie wiem dlaczego jej nie przeszyłam, tak ja pierwotnie zamierzałam... nieprzeszyta trochę odstaje, gdy nie jest wypakowana po brzegi. Ale jak na razie nic z niej nie wypadło i niczego jeszcze nie zgubiłam:)




Podszewka to bawełniany materiał w niebieskie paseczki - bardzo podoba mi się jak kontrastuje z zewnętrznym materiałem.


Torba nie jest usztywniana - forma worka czy sakwy najbardziej mi odpowiada.


W środku zrobiłąm sobie trzy kieszonki na jakieś mniejsze pierdółki - tylko trochę zepsułam kieszonkę na telefon komórkowy - telefon się nie mieści! no już trrrudno, jakoś da się to przeżyć;) torbę robiłam bez gotowego wykroju, pomysł autorski, więc mogę sobie pewne niedociągnięcia wybaczyć.


Nie mam jeszcze wprawy we wszywaniu zamków - więc torba zapinana jest na jeden zatrzask i to w zupełności wystarcza.


Torba ma parę niedociągnieć, ogólnie jest troszeńkę krzywa - ale jest moja i nikt takiej nie ma, ha! Teraz na tapecie mam sukienkę - ale jakoś weny brak, a najbardziej zniechęcającą czynnością było wszywanie zamka... ale to na szczęście mam za sobą, teraz powinno być z górki:)