niedziela, 26 grudnia 2010

Po-kiermaszowo

Urodzinowy, okrągły Kiermasz Dizajnu już jest wspomnieniem, ale zamieszczam jeszcze parę zdjęć rzeczy, które nań zrobiłam - ku pamięci:) było bardzo miło, swój debiut na kiermaszu uważam za udany - już obmyślam, co by tu przygotować na następną edycję:)

Tu w całej okazałości moje wyroby:





A tu pojedyncze stwory:






wtorek, 14 grudnia 2010

Praca wre :)

Jestem w szale przygotowań do kiermaszu, jeszcze tyle przede mną! Podgląd uszytych stworków; do rodziny dołączyły jeszcze świnka i misiek, dzisiaj będą się produkować Króliki. Zdjęcia niestety nie najlepsze - ciemno za oknem, zimno i pada, i zimno i pada...







KIERMASZ DIZAJNU. 19.12.2010. PIWNICA KANY. SZCZECIN.

Tak tylko, na szybcika, informuję i zapraszam na rocznicowy i urodzinowy Kiermasz Dizajnu, który odbędzie się 19 grudnia (czyli ta najbliższa niedziela!) w Piwnicy Kany w Szczecinie. Ja debiutuję na tej imprezie ze swoimi zabawkorami - potworasami (mam nadzieję, że uda mi się wrzucić zdjęcia dzisiaj, co by małą  zapowiedź zrobić...). W każdym razie - podobno będzie nas, wystawców dużo, więc będzie wesoło i kolorowo, a jak ktoś jeszcze nie ma pomysłu na świąteczny prezent czy dekoracje, niech sobie rezerwuje czas na niedzielę:)) i będzie loteria! 
Zapraszam:)

sobota, 4 grudnia 2010

Sprezentowane

A takie oto cudeńka sprezentowałam koleżance na urodziny - filcowe kolczykowe zawijasy i chustecznik elegancki:)


Pozdrawiam Wszystkich przed-świątecznie:)

poniedziałek, 22 listopada 2010

Nowy przyjaciel

Zdecydowanie wciągnęło mnie szycie:) oto co wytworzyłam jakiś czas temu - pacynka na rękę, która każdemu poprawi humor, szczególnie miłośnikom muppetów:


 A to jest pierwowzór pacynko-stworka, który ma chyba tyle lat co ja i jak tylko na niego spojrzę, to mnie rozśmiesza:))) wspaniała śmiechoterapia na te pluchowe dni.

środa, 10 listopada 2010

Stwory dwa

Przedstawiam dwóch nowych przyjaciół: Królik i Kot (ew. Kjójik i Kotecek;)). Długouchy zrobiony według wykroju w Burdzie, kot własnego pomysłu. Ma trochę niepokojące zielone oczy...






czwartek, 26 sierpnia 2010

Uziemiona

Drugie podejście do notki. Chyba nie jestem zwierzem blogowym, mam materiał zdjęciowy na kilka postów, to po pierwsze primo. Po drugie primo, siedzę w domu na zwolnieniu lekarskim, a że za bardzo nie mogę się poruszać (w tym siedzieć nie mogę! makabra....), to i leże albo przed laptopem, albo z książką/gazetą, albo przed tiwu oglądając film... no to mam czas, prawda? czas na wysyłanie maili, zamieszczanie postów, szperanie po necie w poszukiwaniu inspiracji... i jakoś to się wszystko kupy nie trzyma :/ o, proszę, poszłam na łatwiznę i za jednym zamachem prezentuję cztery moje wyroby:


A, kupiłam sobie maszynę do szycia:):) jest cudna i mam nadzieję, że jak będę nią szyć, to nie będę ciskać przekleństwami, jak przy maszynie mojej mamy, która doprowadzała mnie do szewskiej pasji (dosłownie).

sobota, 14 sierpnia 2010

Lata ciąg dalszy.

Ufff, jak gorąco... i duszno. Dawno mnie tu nie było, bo jakoś weny twórczej brakowało i walczyłam z maszyną, próbując uszyć sobie sukienkę - wyszła taka sobie....

Jednakże na wakacjach porobiłam kilkanaście par kolczyków, które będą się jutro sprzedawać na jarmarku w Berlinie (dzięki Aniu za ofertę:)). Więc teraz materiałów na posty mam tyle, że ho ho ho! Żeby się za bardzo nie wyspstrykać z tematu, prezentuję dzisiaj 3 pary kolczyków, które wyglądają jak cukierki albo lizaki na patyku:)


poniedziałek, 17 maja 2010

I'm back... with bag:))

Tak, popełniłam moją pierwszą torbę na ramię i jestem z niej bardzo dumna:) szyłam ją z przerwami jakieś dwa tygodnie, z czego dni roboczych miałam chyba z pięć. Ale opłacało się - torba jest pakowna, zmieści wszystkie moje szpargały, które targam do pracy, łącznie z drugim śniadaniem. I mimo tego, iż uszyta jest w formie worka, to doyć łątwo znajduję w niej potrzebną akurat rzecz. Jedna z psiapsiółek już sobie takową podobną zamówiła, ale jak na razie nie mam materiału - ale może niedługo za czymś się rozejrzę.


Torba uszyta jest z dosyć grubego lnu, ale z igłą do jeansu bardzo łądnie się ją szyło.


Z tyłu jest duża kieszeń bez zapięcia - nie wiem dlaczego jej nie przeszyłam, tak ja pierwotnie zamierzałam... nieprzeszyta trochę odstaje, gdy nie jest wypakowana po brzegi. Ale jak na razie nic z niej nie wypadło i niczego jeszcze nie zgubiłam:)




Podszewka to bawełniany materiał w niebieskie paseczki - bardzo podoba mi się jak kontrastuje z zewnętrznym materiałem.


Torba nie jest usztywniana - forma worka czy sakwy najbardziej mi odpowiada.


W środku zrobiłąm sobie trzy kieszonki na jakieś mniejsze pierdółki - tylko trochę zepsułam kieszonkę na telefon komórkowy - telefon się nie mieści! no już trrrudno, jakoś da się to przeżyć;) torbę robiłam bez gotowego wykroju, pomysł autorski, więc mogę sobie pewne niedociągnięcia wybaczyć.


Nie mam jeszcze wprawy we wszywaniu zamków - więc torba zapinana jest na jeden zatrzask i to w zupełności wystarcza.


Torba ma parę niedociągnieć, ogólnie jest troszeńkę krzywa - ale jest moja i nikt takiej nie ma, ha! Teraz na tapecie mam sukienkę - ale jakoś weny brak, a najbardziej zniechęcającą czynnością było wszywanie zamka... ale to na szczęście mam za sobą, teraz powinno być z górki:)

niedziela, 11 kwietnia 2010

....

Chciałabym złożyć tutaj najszczersze kondolencje rodzinom i bliskim ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem - życzę im siły do przetrwania tego trudnego czasu. I taka refleksja dla nas wszystkich - starajmy się kochać i szanować naszych bliskich, nawet gdy jest to czasem trudne, bo w każdej chwili może ich lub nas zabraknąć - i wtedy będzie już za późno... Zostaną niewypowiedziane słowa, niewykonane gesty, nie zamnknięte sprawy.

sobota, 10 kwietnia 2010

czwartek, 4 marca 2010

Szybko szybko!

Taki post na szybko, co by pokazać nowe dwie pary kolczykasów:) i taka mała dygresja - ustanawiam sobie zakaz zaglądania do służbowej skrzynki mailowej wieczorami w domu - dzisiaj zajrzałam, bo czekałam na maila spoza pracowych spraw - i bam! - przeczytałam służbową korespondencję i momentalnie ciśnienie mi się podniosło po przeczytaniu jednego maila! Więc zakaz zakaz zakaz. Nie zaglądać, nawet o tym nie myśleć. Praca jest w pracy - poza nią jest czas na inne sprawy i jak nie ma potrzeby, to się o pracy nie myśli.

Dobra, teraz kolczyki. Para numero uno:



Kolczyki zrobione z masy perłowej, trochę przypominają rybie łuski, przynajmniej mi się tak kojarzą:)
I para numero dos:





Chryzokola i szmaragdowy marmur. No i to by było na tyle, zmykam spać. 

niedziela, 28 lutego 2010

Dog days are over;))


Tytuł posta zaczerpnięty z piosenki zespołu Florence & The Machine, a skojarzenie oczywiste - topią się powoli góry szarego i brudnego śniegu, cieplejsze powietrze owiewa twarze i jest jakieś podekscytowanie dookoła - cały świat czeka na WIOSNĘ!

Ja też czekam, czekam aż dni staną się dłuższe, skończy się ta ciemnica za oknem popołudniowa - już zauważyłam, że o 6.30 rano nie jest ciemno, a już szaro! Dzień jest dłuższy, cudownie:)

Nie zaglądałam tu troszkę - jak zwykle dał znać o sobie mój słomiany zapał i brak zorganizowania w czasie:( mam dużo pomysłów, naprawdę, ale to wszystko zostaje w głowie mej, a koraliki i materiały czekają cierpliwie aż zdecyduję się wziąć je w swoje ręce. Nie wiem jak to robią inne dziewczyny, ja po przyjściu z pracy niekiedy padam na nos i o niczym nie marzę, jak o spaniu... jestem śpiochem strasznym, o czym wiedzą moi znajomi, że godzina 8.00 rano w sobotę to dla mnie jeszcze noc;) Chociaż ostatnio zrywam się wcześniej, żeby weekend był dłuższy i bardziej produktywny. Na razie jakoś produktywność mi słabo wychodzi, przez co jestem zła na siebie, że tylko pieniądze wydaję, a nic dalej nie robię. Dwa tygodnie kupiłam taki oto zestaw:


I leży i czeka na lepsze czasy:) Zamierzam popróbować swoich sił wykorzystując kurs Oli Smith. Marzą mi się niebieskawe zafilcowane kuleczki jako kolczyki:)

Moim przyjaciołom 6 lutego urodziła się śliczna córeczka, Pola. W związku z tym postanowiłam zrobić im prezent własnoręcznie wykonany - literki do powieszenia nad czy przy łóżeczku malutkiej. Biedziłam się nad nimi strasznie, bo okazało się, że literki z brzuszkiem lub jakimkolwiek "środkiem" (jak A lub P) nie jest tak łatwo wywinąć na lewą stronę - po prostu nie da się ich wywinąć! Albo ja o czymś nie wiem... W każdym razie, męczyłam się nad nimi, pomagał mi A. (wypychał i naszywał guziki), i jakoś wspólnymi siłami udało nam się osiągnąć całkiem zadowalający efekt. Oto prezentacja:


                                       




  
                     


A tak się prezentuje już u Poli w pokoju:


                                     
(zdjęcie opublikowane za zgodą rodziców Poli)

A dla siebie popełniłam parę białych kolczyków, z białego korala i półfabrykatów stylizowanych na stare złoto:




Może wraz z nadejściem wiosny więcej będę miała więcej energii do łapania się za robotę! Pozdrawiam i zmykam robić tartę szpinakową, mniaaaaam....

poniedziałek, 15 lutego 2010

Niezorganizowanie:)

Nie mogę się coś ostatnio zorganizować kompletnie - prace moje rozłażą się w palcach, zaczynam jedną rzecz, rzucam ją dla innej... i tak niby ciągle jestem zajęta, mam trochę pomysłów, a efektów nie widać. Poza tym mój zapał rozbija się często o brak umiejętności - ostatnio sklęłam strasznie maszynę do szycia, bo nie chciała współpracować;)

Tak sobie chodzę po stronkach różnych, odwiedzam wiele inspirujących miejsc (które można w zakładkach po prawej stronie znaleźć) i takie mnie przemyślenia dopadły - kurcze, że te wspaniałe dziewczyny już mają pewne umiejętności ugruntowane, a ja tu taka początkująca, nieopierzona.... ale co tam, to będzie blog o wzlotach i upadkach (mama nadzieję, że nie za bolesnych;)) w końcu każdy tu kiedyś zaczynał:)

Żeby nie było, że jestem bezproduktywna, prezentuję kolejne zamówieniowe kolczyki (mam nadzieję, że obdarowana jest z nich zadowolona).



Zrobione z masy perłowej i koralików w ramkach. Niestety, nie mogłam zrobić zdjęć przy dziennym świetle, więc trzeba zadowolić się takimi. A tu następne; podobno spodobały się poprzednie zielone wariacje, więc zamówione zostały podobne. Nie miałam już wystarczającej ilości zielonych kuleczek szklanych, więc posłużyłam się też szklanymi, ale o nieregularnym kształcie. Wyszło co następuje (też zdjęcie ciemne, ale co zrobić - taka pora roku:)):


A tutaj zrobione na mój użytek, którymi jestem zachwycona, bardzo mi się podobają. Zrobione z kul marmurowych w moim ulubionym ostatnio kolorze:



Pozdrawiam wszystkich ciepło:) 

niedziela, 7 lutego 2010

Zima w pełni...

... dlatego aktywność spada, wbrew mojej woli. Ale zdołałam na życzenie koleżanki wykonać dla niej kolczyki:





Kolczyki pojechały do Berlina i przy okazji wzięły udział w Nocy Muzeów. Bardzo ciekawe przeżycie, jednakże jest to raczej okazja do zajrzenia do muzeów, które mogą wydawać się interesujące i postanowienia, czy zwiedzić już kiedy indziej. Np. Muzeum Żydowskie nie jest miejscem, gdzie wystarczy spędzić 2-3 godziny - na zwiedzanie powinno się zarezerwować naprawdę cały dzień i być wypoczętym;)

Muzeum Żydowskie w Berlinie




Muzeum Kinematografii Niemieckiej w Berlinie


Muzeum Kinematografii Niemieckiej w Berlinie


Muzeum Kinematografii Niemieckiej w Berlinie

A teraz do roboty! :)))